INDYWIDUALNE WZORCE MYŚLENIA (część 1.)


Z czasem zaczniemy patrzeć na nasze dzieci nie jak na stworzenia, którymi trzeba manipulować lub zmieniać je, lecz jak na posłańców z tak dobrze nam kiedyś znanego, a dawno zapomnianego świata, którzy mogą nam odsłonić więcej sekretów życia – także naszego własnego – niż kiedykolwiek potrafili nasi rodzice. 
Alice Miller


Praca nauczyciela jest misją, ogromną odpowiedzialnością, gdyż ma on wpływ na kształtowanie osobowości młodych ludzi.

Jestem nauczycielem od ponad dwudziestu lat i ciągle mam problem, ponieważ wciąż zderzam się z nowymi wyzwaniami, szukam nowych rozwiązań, odpowiedzi. Jak wykorzystać potencjał uczniów, z którym mam do czynienia? Jak działać żeby nikomu nie zrobić krzywdy? Jak poradzić sobie z różnorodnością? Jakich metod używać żeby trafiać możliwie do każdego?

To poszukiwanie jest esencją mojej pracy i w tym tkwi sedno niepowtarzalności tego, co robię. Jest wiele teorii, mnóstwo mądrych książek napisano. Jedną z mądrzejszych jakie spotkałam na swojej drodze, napisały Dawna Markova i Anne Powel, mianowicie: Twoje dziecko jest inteligentne. Jak poznać i rozwijać jego umysł.

Chcę się z Wami podzielić tym, co mnie pomaga zrozumieć skomplikowaną pracę z dziećmi i nadaje temu co robię inny wymiar, bo pozwala więcej zrozumieć, a także może być inspiracją w idei FitEdukacji.

 
„Wieloletnia praca w szkolnictwie nauczyła mnie, że dzieci są z natury zdolnymi uczniami i to my w szkołach pozbawiamy je umiejętności. W pewnym bardzo ważnym sensie są mądrzejsze, gdy przychodzą do szkoły, niż gdy ją opuszczają. Mądrzejsze, to znaczy żywsze, bardziej chętne do eksperymentów, gotowe mylić się i śmiać się z tego, ryzykować i dążyć do celu. Zanim pójdą do szkoły, poruszają się po świecie ze swobodą, jaką daje poczucie, że są panami samych siebie, że mają zaufanie do własnego rozumu. Nie ma przepaści między ich prawdziwą naturą a zdolnością wyrażania jej.

Nie wszyscy myślimy i uczymy się w taki sam sposób i chcąc zapewnić naszym dzieciom prawidłową edukację, musimy nauczyć się rozumieć istotę tych różnych sposobów używania umysłu.

Każdy z nas ma indywidualny sposób uczenia się – a więc przyswajania informacji, przechowywania ich, przypominania i przekazywania. Nazywam to indywidualnym wzorcem myślenia.


Najwyższy czas zejść z wydeptanej ścieżki tradycyjnej edukacji. Dzieci nabierają tam poczucia niższości zamiast poczucia własnej wartości, ich inteligencja jest ograniczana, zamiast poszerzać się i pogłębiać. Czas przebudować starą drogę w taki sposób, by liczyły się na niej różnice w osobowości i by dzieci nabyły umiejętności optymalnego wykorzystywania swego potencjału.
                                

System edukacji szkoli dzieci w skupianiu uwagi na tym, co nieprawidłowe, i w ten sposób burzy ich wiarę we wrodzone możliwości uczenia się. Uczymy je, jak wyciągać korzyści z powstrzymywania się od nauki, i wydobywamy z ich pracy tylko to, co jest błędne; stopień tej nieprawidłowości oceniamy czerwonym długopisem. Nauczyciel liczy, ile wyrazów w dyktandzie dziecko napisało źle, a nie ile dobrze. Mówi mu: „Jesteś słaby w matematyce”. Szkoła zaszczepia w mózgach dzieci świadomość popełnianych błędów. W ten sposób uczy je traktować swoje umiejętności jako coś oczywistego, a koncentrować się tylko na brakach.

Gdy spytać grupę dzieci w wieku szkolnym, jakie mają zdolności, niezawodnie zaczną się plątać udzielając odpowiedzi w stylu: „Jestem dosyć dobry w … hm, no więc lubię czytać ga­zety i wiem co nieco o … o sporcie. Właśnie, wiem co nieco o sporcie”.

Gdy się poprosi te same dzieci, aby powiedziały coś o swoich niedostatkach, tryska strumień informacji: „Jestem bardzo nieśmiały i nie potrafię się wypowiadać w obecności grupy. Jestem beznadziejny z matmy i za grosz nie umiem tańczyć. Staram się poprawić, ale …”

Przeświadczenie, że proces myślenia przebiega tak samo u wszystkich ludzi, jest świadectwem najgłębszej niewiedzy. Wydaje nam się oczywiste, że mamy różne myśli. Ale już nie tak oczywiste – że każdy z nas dochodzi do tych myśli w sobie tylko właściwy, niepowtarzalny sposób. W szkole nie poświęca się wiele uwagi temu, jak dzieci myślą. Zwykle przyjmuje się, że każdy umysł funkcjonuje tak jak umysł nauczyciela. Tymczasem istnieje sześć rozmaitych „sposobów myślenia”. Jeśli chcemy znaleźć bardziej efektywne metody kształcenia dzieci, musimy je poznać.

… zadowolenie z siebie jest najważniejszą składową sukcesu w nauce, a wyrasta ono z zaufania do własnego umysłu, do jego możliwości przyswojenia sobie tego, co w życiu ważne. Jeśli spojrzeć na to realistycznie, szkoła powinna nauczyć człowieka, jak może spożytkować swoją inteligencję, jak ma ją rozwijać i pogłębiać. Ze szkoły powinniśmy wynieść większą, nie mniejszą swobodę w posługiwaniu się umysłem.


Najwyższy czas zejść z wydeptanej ścieżki tradycyjnej edukacji. Dzieci nabierają tam poczucia niższości zamiast poczucia własnej wartości, ich inteligencja jest ograniczana, zamiast poszerzać się i pogłębiać.
Czas przebudować starą drogę w taki sposób, by liczyły się na niej różnice w osobowości i by dzieci nabyły umiejętności optymalnego wykorzystywania swego potencjału.

Od dziesiątków lat eksperci usiłują rozwiązać problemy szkolnictwa; tu coś zmienią, tam usprawnią, tego obwinią, na tamtego zwalą. Przysięgaliśmy wierność fonetyce, nowej matematyce, koncepcji powrotu do podstaw. Tymczasem problem szkolnictwa jest jak problem uzależnień. A te zmiany to jak przerzucenie się alkoholika z wódki na wino. Cały system już od długiego czasu chyli się ku upadkowi, rośnie poczucie bezradności. Próby tymczasowych rozwiązań zdają się tylko pogarszać sytuację.

Każdy, kto kiedykolwiek leczył się z uzależnienia, wie, że jest wielka różnica między dokonywaniem zmian a przeżyciem przemiany duchowej – otrzeźwieniem. Skuteczne działanie polega na tym, by nazwać problem, rozpoznać go u siebie i zmienić postępowanie, wspierając się wzajemnie w dziele naprawy, zdrowienia, odzyskiwania przenikliwości. Tego właśnie trzeba szkolnictwu.

Musimy zmienić ducha nauczania, nie tylko metody, praktykę – to nie wystarczy. Nie ma też jednego dobrego rozwiązania problemu szkolnictwa. Musimy przede wszystkim zmienić sposób myślenia, który ten problem stworzył.

Nie wystarczy powiedzieć, że dziecko jest typem wzrokowym, słuchowym czy ruchowym. Trzeba zrozumieć cały proces przyswajania przezeń informacji, wędrówkę myśli przez jego świadomość, podświadomość i nieświadomość.


Zwykle uważa się, że dzieci uczą się i skupiają uwagę, gdy myśli ich znajdują się w stanie świadomości, ale to tak, jakbyśmy powiedzieli, że jemy tylko wtedy, gdy mamy jedzenie w ustach. To tylko początek procesu uczenia się – trawienia, który angażuje zaledwie mały fragment mózgu. Natura jest rozumna. Dała nam zdolność myślenia na różnych poziomach dla różnych celów.

Dzieci w stanie świadomości są ożywione, ich uwaga zwraca się ku światu zewnętrznemu i temu, co się im demonstruje, siedzą na brzegach krzeseł; obserwują wszystko, co się dzieje, łowią każde słowo.


Podsumowując, dzieci w stanie świadomości:

  • są maksymalnie rozbudzone i ożywione;
  • z łatwością skupiają uwagę na tym, co dzieje się wokół nich; sprawiają wrażenie, że najłatwiej przyswajają sobie informacje;
  • bez skrępowania wypowiadają się publicznie;
  • są logiczne, dbają o szczegóły, nie odbiegają od tematu.


Stan podświadomości służy dzieciom do jakby „mielenia” faktów. Trzymając się naszego pokarmowego porównania moglibyśmy powiedzieć, że jest to żołądek; miejsce, gdzie pokarm obraca się i miesza. Nie jest on już taki sam jak na początku drogi, ale też jeszcze nie w pełni nadaje się do przyswojenia.

Na tym etapie procesu uczenia się dzieci zwalniają tempo, aby zastanowić się nad napływającymi informacjami, rozważyć, jak mają się do tego, czego już się nauczyły. To tutaj roztrząsają problemy, zmagają się z uczuciami, patrzą z różnych punktów widzenia, a wszystko rozgrywa się w ich wnętrzu. Ta część umysłu jest jak kolejka wahadłowa, która transportuje to, co nadeszło z poziomu świadomości, do banków pamięci w obszarze nieświadomości. Z kolei z magazynów nieświadomości przewozi to, czego już się wcześniej nauczyły, na poziom pełnej świadomości, gdzie mogą tę wiedzę wykorzystać.

Podświadomość to obszar, w którym dzieci zdają sobie sprawę z istnienia zarówno ładunku informacji otrzymanych ze świata, jak i własnego, wewnętrznego układu odniesienia. Pozwala im przejść od czuwania do głębokiego relaksu, a od relaksu do aktywnej ekspresji. Bez podświadomości umysł byłby zmuszony połykać wszystko w całości.


Podsumowując dzieci w stanie podświadomości:

  • porządkują informacje;
  • znajdują się między stanem ożywionej gotowości a „wyłączeniem się”;
  • potrafią skupić się w tym samym czasie na zewnętrzu i na wnętrzu;
  • łatwo tracą pewność siebie.


Nieświadomość
to stan, w którym wiadomości zdobywane przez dzieci łączą się z już wyuczonymi. Przypominają się rzeczy zapamiętane i na bardzo głębokim poziomie powstają związki myślowe. Przeznaczeniem tego obszaru umysłu jest tworzenie modeli – dzięki ustawicznemu porządkowaniu doświadczeń na najróżniejsze sposoby i wskazywaniu, jak to czy tamto mogłoby wyglądać. To jakby jelita umysłu, gdzie forma przyswojonego pokarmu zmienia się ustawicznie, a jego składniki zostają wbudowane we wszystkie organy ciała. Jeśli racjonalna część umysłu służy porządkowaniu informacji i wydobywaniu z niej dokładnie określonego sensu, to nieświadomość służy formułowaniu przesłania w sposób pośredni –przez sny, symbole, wyobrażenia, analogie – wieloma drogami w tym samym czasie. Tu myśl krąży obejmując całość sytuacji. Bez nieświadomości życie dziecka byłoby jałowe, pozbawione inwencji twórczej, samotne i nudne.


Podsumowując dzieci w stanie nieświadomości:

  • łatwo się wyłączają;
  • myślą skrycie, są nieśmiałe, pragną intymności;
  • postrzegają raczej całość sytuacji niż szczegóły;
  • budują twórcze związki myślowe.

 

Jak się prezentują indywidualne wzorce myślenia, przedstawię w następnej części artykułu.

 

  Agnieszka Engler – nauczyciel wychowania fizycznego i przyrody z ponad dwudziestoletnim stażem. Posiada także doświadczenie w zarządzaniu zespołem szkół i edukowaniu nauczycieli w zakresie oceniania kształtującego, ewaluacji, koncepcji pracy szkoły, neurodydaktyki, pisania programów autorskich, a także znaczenia ruchu w procesie edukacji i zdrowego stylu życia.

 

ŹRÓDŁO:

Dawna Markova, Anne Powell, Twoje dziecko jest inteligentne. Jak poznać i rozwijać jego umysł, tytuł oryginału: How your child is smart, Książka i Wiedza, Warszawa 1996, 1998 Wyd. II.

 

Shopping Cart
Scroll to Top