wink

JAK UCZYĆ SKUTECZNIE? NIECH TWOJA LEKCJA BĘDZIE OCZEKIWANYM WYDARZENIEM!

Rozpoczynam lekcję. Jestem podekscytowana tematem, który dzisiaj poruszę na zajęciach. Wiem, że się dobrze przygotowałam. Ale jednocześnie czuję, że coś jest nie tak… Widzę przed sobą ścianę i boję się, że znowu przez 45 minut będę zmuszona trenować rzut grochem. Nie mogę się przebić przez ten niewidzialny mur. Patrzę na salę, ale widzę, że tak naprawdę tu nikogo nie ma… Obecni ciałem, ale ducha brak. Znasz to?
 
Wiadomo, że nie każda lekcja, którą przeprowadzamy jest idealnie skonstruowana, ma dwa tysiące pomocy dydaktycznych i pięćset nowych metod. I dobrze. Nie każda taka być musi, a nawet nie może. Jednak nie może też być tak, że po naszych zajęciach uczniowie wychodzą z pustką w głowie i poczuciem straty czasu.
 
Na studiach uczą nas, że każda lekcja musi mieć konspekt, a przynajmniej scenariusz. Wiem, że z biegiem lat nie wszyscy nauczyciele to praktykują. Ja należę do tych nienormalnych wink Nie namawiam Cię do konspektowania zajęć, bo nie wszystkim taki zabieg służy, ale cele lekcji muszą być jasne. Musisz znać je Ty i musisz o tym poinformować swoich uczniów. To naprawdę ważne. Szczególnie dla nich, gdyż w sposób naturalny w ich głowach rodzi się odwieczne pytanie: Ale proszę panią, po co my się tego mamy uczyć??? Podnosi Ci się ciśnienie kiedy słyszysz taki tekst? A tak szczerze, Ty wiesz po co tego uczysz?
 
Kiedy sprzedawca chce sprzedać produkt, musi go zareklamować, a najlepszą reklamą jest udzielenie odpowiedzi na pytanie klienta: Co mi to da? Co ja z tego będę miał? Jeśli to Twój pierwszy artykuł, który czytasz na moim blogu, możesz być zdziwiony, że piszę o marketingu w szkole. Zatem odsyłam Cię TUTAJ.
 
Jeśli uczniowie będą znali cel i sens lekcji, zdobędziesz zaangażowaną publiczność. A tylko zaangażowana publiczność jest w stanie się czegoś nauczyć. Wiadomo przecież, że nikt nigdy nikogo niczego nie nauczył. Uczymy się sami. Aby ten proces zaistniał w głowach naszych uczniów, musimy ich do tego zaangażować.
 
Zacznij nietypowo. Jeśli Twoim zadaniem jest przeprowadzenie lekcji o chmurach, nie zaczynaj od definicji chmury, to morderstwo w biały dzień. Zdecydowanie większy zapał w oczach swoich uczniów zobaczysz wówczas, gdy poprosisz, aby wszyscy podeszli do okien i opisali płynące po niebie chmury. Ruch, coś nowego, konieczna aktywność, to wszystko pozytywnie wpływa na tworzenie sieci neuronowych. W ogóle cudowną byłaby lekcja w terenie z leżeniem na kocach i gapieniem się (no, może nie gapieniem, bo nie chcemy mieć biernych słuchaczy wink) w chmury, ale to już inna bajka wink
 
Ja kiedyś zaszalałam i cykl lekcji o absurdzie i grotesce zaczęłam tak. Przyszłam spóźniona, co mi się nigdy nie zdarza, ubrana w fartuch (podomkę, znaczy się), ze słuchawkami na uszach. Gdy uczniowie totalnie zdezorientowani weszli do sali, ja stanęłam na biurku i zaczęłam się z nich śmiać, mówiąc: Po co tutaj przyszliście? Nie lepiej byłoby iść na wagary? Po czym usiadłam pod tablicą i zaczęłam słuchać muzyki. Wyobrażasz sobie ich miny? Uwierz mi, atmosferę dziwności zapamiętali wink
 
Unikaj tzw. wyzwalaczy – rozpraszaczy. Mam na myśli wszelkiego rodzaju prezentacje, wykresy, definicje, itp. Oczywiście nie da się bez tego przeprowadzić niektórych zajęć, ale wówczas określ zasady. O co chodzi? Już tłumaczę wink Gdy mówiąc o typach liryki jednocześnie wyświetlisz slajd z ich podziałem, nikt nie będzie słuchał pięknych przykładów, które przygotowałeś do odczytania. Nici z delektowania się urokiem poezji, ponieważ urok slajdu jest silniejszy. Uczniom zapala się wtedy lampka – o to jest ważne, muszę zanotować! I nici z ich zaangażowania, oni już są wyłączeni. Straciliście słuchaczy.
 
Zatem, zasada trzecia brzmi: ustal zasady. Przykładowo, prosisz uczniów o notowanie dopiero wtedy, gdy wyznaczysz na tę czynność konkretny czas.
 
Wykorzystuj pomoce wizualne. Im mniej typowe, tym lepiej.
 
Jasna sprawa, niektóre zagadnienia absolutnie wymagają podania definicji. Ale kto powiedział, że trzeba je po prostu podyktować albo kazać przepisać z podręcznika? Ciekawszym i efektywniejszym rozwiązaniem jest zademonstrowanie. Proponuję wykorzystanie techniki dramowej i chęci (talent nie jest konieczny) kilku uczniów. Jeden niech będzie konferansjerem, który czyta ową niezbędną definicję, a kilku pozostałych niech wcieli się np. w podmiot i orzeczenie. W ten sposób możemy zainscenizować związek zgody. Wypróbowałam już kilka razy, działa smile Za jakiś czas w Inspiracjach polonistycznych pojawi się taki scenariusz.
 
Powtórz najważniejsze kwestie kilka razy. Podsumuj, nie tylko na sam koniec lekcji, ale po każdym punkcie. Powtarzanie jest matką nauk. Gdy dana informacja dociera do mózgu kilkukrotnie, szansa na jej utrwalenie wzrasta. Jednorazowy komunikat nie przenosi się do pamięci trwałej.
 
Upraszczaj komunikat. Maksymalnie! Dwa metry pod tablicą to nie jest scena dla przeintelektualizowanych opowieści. Naszym celem jest iskierka w głowie ucznia, a nie podniesienie swojej samooceny.
 
Zadbaj o ciekawą puentę. Można wykorzystać budowę ramową. Zaczęliśmy od oglądania chmur, więc skończymy lekcję wpatrując się w niebo, ale tym razem posługujemy się już terminologią, którą przed chwilą poznaliśmy. Można wzbudzić zainteresowanie drugą częścią lekcji, która odbędzie się za dwa dni, np. po zajęciach wprowadzających do literatury powojennej, powiedz, że następnym razem przedstawisz fragmenty tekstu, którego nie sposób byłoby stworzyć na trzeźwo i faktycznie autor takiego „wspomagania” potrzebował. Gwarantuję, że na lekcję o Witkacym przybędą tłumnie i z zainteresowaniem wysłuchają fragmentów „Nienasycenia”. Kto czytał, ten wie, że czytać też się tego na trzeźwo nie da wink
 
Zakończę myślą Sokratesa: Nie mogę nikogo niczego nauczyć. Mogę tylko sprawić, że zaczną myśleć. Dodam jeszcze tylko – mogę stworzyć odpowiednie warunki. I o to właśnie zadbajmy, a łopatę odłóżmy na bok, ona nie działa wink
 
Jeśli zastosujesz się do tych zasad, gwarantuję Ci, że na Twoich zajęciach sala nie będzie świecić pustkami, ale trzeba będzie dostawiać krzesła smile
 
 
Spodobał Ci się ten artykuł? Zostaw komentarz lub podziel się nim na Facebooku smile

 


* Artykuł został napisany na podstawie własnych doświadczeń i wykładu Angeliki Marii Talagi (Gąsior) „Jak uczyć? Sztuka przeprowadzania skutecznych warsztatów”
https://www.youtube.com/watch?v=zSVhZ6j0x5s&list=PLVMcJVe5tOwgKMCAMRey6Et3iwkjf7o00&index

 

Shopping Cart
Scroll to Top