Do tej pory przeprowadzałam wywiady tylko z nauczycielami, których znam osobiście. Z pewnością nie raz wrócę do tej praktyki, ale dzisiaj przedstawię Wam kogoś, kogo jeszcze nigdy nie spotkałam na żywo (już wkrótce to nadrobimy ), ale mam wrażenie, jakbyśmy się znały już od dawna. Pokrewieństwo dusz istnieje naprawdę!
„Spotkałam” Anię na jednej z grup na Fb. Gdy przeczytałam o jej ambitnych planach na najbliższy rok, stwierdziłam, że muszę ją poznać. I tak to się zaczęło… Okazało się, że jest wykładowcą!!! Jakież było moje zdziwienie – tak miła i młoda osoba wykłada na uczelni? Wiem, głupie, ale faktycznie tak pomyślałam.
Przedstawiam Wam Annę Stanclik, która w mojej opinii zrobi zawrotną karierę – nie tylko na uczelni!
1. Aniu, dlaczego wybrałaś taki zawód, a nie inny?
Prawda jest taka, że ten zawód wybrał mnie, a nie ja jego. Ale nie zamieniłabym go na żaden inny. Myślę, że jestem szczęściarą, bo mogę uczyć najlepszą dla mnie grupę docelową – studentów. Pracowałam również z uczniami gimnazjów i szkół średnich, jednak to ze studentami znalazłam najlepszą nić porozumienia. Czas studiów to według mnie najlepszy okres w życiu człowieka. Uczysz się, kształtujesz, doświadczasz, poznajesz siebie. Jesteś ciekaw, ale nie przyjmujesz wszystkiego jako prawdę, tak jak robi to dziecko, ani nie jesteś jeszcze tak sceptyczny jak dojrzały człowiek z bagażem doświadczeń. Potrafisz selekcjonować informacje, ale masz jeszcze na tyle odwagi, żeby działać i podejmować ryzyko.
12 lat temu, kiedy wybierałam zawód, było mi bardzo ciężko. Musiałam zdecydować, czy pójdę za głosem serca, czy wybiorę zawód, który da mi stabilizację. Wybrałam rozum. Czy żałuję? Staram się nie myśleć w takich kategoriach. Dostałam od życia super lekcję. Po pierwsze odkryłam obszar, w którym naprawdę dobrze się czuję i spełniam swoje marzenia. Po drugie jest tu miejsce na moją kreatywność i chęć pracy z ludźmi. Po trzecie chyba bliżej mi do wolnego zawodu niż pracy w korporacji. Moim zawodowym marzeniem zawsze było coś po sobie zostawić, dawać wartość i być autorytetem. Nie mnie to oceniać, czy jestem na dobrej drodze, ale odchodząc na emeryturę, chciałabym powiedzieć to samo, co prof. Jan Miodek: „Nie mam już żadnych życzeń, pragnień. Czuję się naprawdę człowiekiem spełnionym”.
2. Pięknie powiedziane! Obserwując Twoje działania na platformie Lean Studying, której zresztą jesteś pomysłodawcą, stwierdzam, że jesteś na bardzo dobrej drodze, najlepszej! To niezwykłe miejsce nie tylko dla studentów, ale dla każdego, komu rozwój osobisty jest bliski. No właśnie, żeby stworzyć takiego bloga musiałaś mieć wizję. Zatem według Ciebie – nauczyciel/wykładowca to rzemieślnik czy twórca, artysta? Czy pasja jest niezbędna do wykonywania tego zawodu?
Wykładowca akademicki trochę różni się od nauczyciela w szkole. Większość moich kolegów/koleżanek z pracy to przede wszystkim naukowcy. Oni serce wkładają w naukę. Dydaktyka zazwyczaj jest tym bocznym torem, dodatkowym zajęciem. Często uciążliwym obowiązkiem. Czy można być jednocześnie dobrym naukowcem i wykładowcą? Dużo o tym ostatnio myślę i nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Są tacy wykładowcy, którzy posiadają ogromną wiedzę i są specjalistami w swojej dziedzinie, ale kompletnie nie potrafią tego przekazać, dzielić się wiedzą, a tym bardziej zaciekawić studentów swoim przedmiotem. Ale są też tacy, którzy nie mają zbyt dużego doświadczenia, ani potężnej wiedzy, ale mają charyzmę i osobowość. Chcą, aby ich zajęcia były ciekawe. Wzbogacają swoje wykłady ciekawymi historiami i praktycznymi wskazówkami. To, że ktoś odkrywa pasję w nauce nie zawsze oznacza, że jest takim samym pasjonatem dydaktyki. Fantastycznie kiedy dobry pracownik naukowy potrafi jednocześnie być dobrym wykładowcą. Dla mnie taka osoba to wzór do naśladowania! Ale wracając do Twojego pytania: „Żeby zapalać innych samemu trzeba płonąć” – tak zwykł mawiać Jacek Walkiewicz, a ja się z tym stwierdzeniem absolutnie zgadzam
3. Ooo, jeden z moich ulubionych aforyzmów Co Cię motywuje do działania?
Ludzie! Zarówno moi bliscy, jak i Ci, którzy akceptują to jaką jestem osobą. Dzięki ich wsparciu i miłości czuję, że mogę przenosić góry. Ale też studenci. Ich uśmiech na zajęciach, miłe słowa, podziękowania. Chyba nic tak nie motywuje do działania jak to, kiedy widzisz, że to co robisz ma sens, że inni to doceniają i proszą o więcej. Ich słowa i wsparcie budują moją pewność siebie i odwagę. Inspirują i przynoszą nowe pomysły.
4. Energia płynąca od innych to najlepsze paliwo, jednak nie zawsze wystarcza… W jaki sposób dbasz oswój entuzjazm w pracy?
Jak w każdej pracy – nie zawsze jest kolorowo. Czasem dopada zmęczenie i spadek formy. Wtedy przypominam sobie te miłe momenty, sukcesy. Staram się myśleć pozytywnie. Dużo się uśmiecham. Nawet kiedy zdarzy się gorszy dzień to wiem, że prędzej czy później przyjdzie też ten lepszy.
5. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy zawód nauczyciela jest dla wszystkich. Jakie cechy charakteru pomagają, a jakie przeszkadzają w tym zawodzie?
Jestem osobą o podwyższonym stopniu wrażliwości. Długo musiałam uczyć się oddzielać emocje od myślenia zdroworozsądkowego. To jednocześnie dobra i zła cecha. Dobra, bo mam w sobie wiele empatii. Jestem otwarta na ludzi, ale jednocześnie bardzo szybko chłonę emocje i nastroje innych osób. Bardzo trudno jest wówczas zachować zimną krew. Myślę, że aby być dobrym wykładowcą trzeba mieć otwarty umysł. Być ciekawym świata i ludzi. Być wiernym swoim zasadom i przekonaniom oraz przede wszystkim lubić ludzi. Myślę, że równie ważna jak wiedza i przygotowanie merytoryczne jest cierpliwość i uśmiech – po prostu. Uśmiech i pogoda ducha, radość z tego co się robi to są kluczowe cechy, które bardzo mocno ułatwiają pracę w tym zawodzie.
Jakie cechy mogą być przeszkodą? Ciężki do przełamania lęk przed wystąpieniami publicznymi, brak pewności siebie (w takich sytuacjach bardzo łatwo stracić autorytet w oczach studentów) i niechęć do ludzi.
6. Złota rada dla początkujących nauczycieli/wykładowców.
Mam kilka:
- Spotykając się z nową grupą uczniów/studentów – od początku jasno ustalaj zasady.
- Bądź konsekwentny.
- Traktuj wszystkich tak samo. Jeśli zrobisz wyjątek, ściągniesz na siebie lawinę. Studenci szybo przekazują sobie informacje.
- Zachowuj dystans. Często zdarzają się bardzo sympatyczni uczniowie/studenci, ale kiedy przesuniesz granicę – zmniejszysz dystans, mogą to wykorzystać i zwyczajnie wejść Ci na głowę.
- Bądź autentyczny – nie naśladuj/nie udawaj kogoś kim nie jesteś.
- Wykładowca też człowiek – ma prawo czegoś nie wiedzieć. Jeśli nie znasz odpowiedzi na pytanie studenta, nie wymyślaj nic na poczekaniu. Po prostu się przyznaj. Zamiast mówić nieprawdę (dociekliwy student i tak sprawdzi wiarygodność Twojej wypowiedzi) powiedz, że nie wiesz, ale się dowiesz i odpowiesz na kolejnych zajęciach. Taką postawą na pewno zyskasz szacunek wśród studentów.
7. Ostatnia zasada jest genialna! Często nauczyciele czują na sobie ciężar wszechwiedzy, a to przecież nie do udźwignięcia. Ja też już kilka razy musiałam powiedzieć, że czegoś nie wiem i przeżyłam I wcale na tym nie straciłam. Ale co Twoim zdaniem bezpowrotnie może zniszczyć reputację nauczyciela/wykładowcy?
Brak konsekwencji i niedotrzymywanie danego słowa. Nie przyznanie się do błędu lub niewiedzy. Zachowania nieetyczne i lekceważące ucznia/studenta.
8. Chociaż uważam, że czasy, gdy nauczyciel był bezwzględnym autorytetem minęły, ważne jest, aby cieszyć się poważaniem wśród swoich podopiecznych. Jak budować autorytet wśród studentów?
Autorytet to wiarygodność. Spójność słów i czynów. Autorytet to ktoś, kto ma pasję, jest wierny swoim wartościom. Ma zasady i jest sprawiedliwy. Nie ocenia, a wyraża opinie. Na autorytet pracuje się bardzo długo. Kiedy zaczynałam pracę jako wykładowca, początek semestru zawsze był dla mnie trochę stresujący. Bardzo chciałam być lubiana i akceptowana przez studentów. Czasem trochę za bardzo im pobłażałam. Z biegiem czasu i nabywanym doświadczeniem wiem, że to nie jest dobra droga. Staram się być otwarta, sympatyczna i pomocna, ale kiedy trzeba wymagająca i konsekwentna. Myślę, że studenci cenią taką postawę i mają do takich wykładowców szacunek.
9. Dużo mówi się o wytyczaniu granic uczniom, Ty także o tym wspomniałaś. Jak wytyczać granice studentom?
Jedną z kluczowych zasad przy wytyczaniu granic studentom jest jasne określenie reguł na samym początku semestru/współpracy. Wraz z upływającym czasem i zdobywanym doświadczeniem, poznajesz zachowania studentów. Są tacy, którzy mają wartości i kulturę wyniesioną z domu. Ale są i tacy, którzy uważają, że wszystko można „załatwić”. Otóż nie wszystko. Jeżeli ulegniesz i potraktujesz ulgowo jednego studenta, za chwilę przyjdzie kolejny. Bardzo ważne jest pokazanie, że każdy student jest traktowany tak samo bez wyjątku.
Chociaż darzę młodych ludzi ogromną sympatią, to z przykrością stwierdzam, że kandydaci na studia reprezentują coraz niższy poziom. To nie do uwierzenia, kiedy student politechniki nie potrafi przekształcić prostego wzoru, nie zna podstaw matematyki, chemii i fizyki. Czasem nawet ma problem z wykonaniem prostych działań matematycznych. Wiąże się to z błędnym przekonaniem studentów, że przecież podstaw to oni nie potrzebują, tylko zaawansowanych technologii. W takiej sytuacji staram się im wytłumaczyć, że bez podstaw, żadna wyższa technologia nie ma racji bytu. Jak chcesz odkrywać i podbijać świat nowymi odkryciami nie znając tabliczki mnożenia?
Świat się zmienia, pokolenia się zmieniają. Inni są również dzisiejsi studenci. Sama wielokrotnie powtarzam, że praktyka w czasie studiów jest bardzo ważna, wręcz kluczowa w zdobywaniu doświadczenia i nauce zawodu, ale nie kosztem studiów. Praktyka tak, ale nie na pełen etat w połączeniu ze studiami dziennymi. To się nie uda. Studenci wręcz uwielbiają usprawiedliwiać nieobecność na zajęciach pracą. Liczą na wyrozumiałość i szczególne traktowanie. I tu znowu kłania się konsekwencja i takie same reguły dla wszystkich bez wyjątku.
10. Widzę, że pewne zachowania studentów pokrywają się z uczniowskimi Czy jest jeszcze coś, co sprawia Ci trudność w pracy wykładowcy? Czy może wraz ze stażem pracy taka kategoria znika z pola widzenia?
Myślę, że odmawianie i stawianie dwój. To nigdy nie jest przyjemne. Jestem konsekwentna. Co mówię to robię. Ale czasem jest mi szkoda studenta, który zwyczajnie nie miał szczęścia na kolokwium, a ja nie mogę się zgodzić na trzeci termin, bo zasady to zasady i każdy jest na takich samych prawach. Czasem jeszcze dopadają mnie myśli, że może to moja wina? Może czegoś nie dopowiedziałam, niezrozumiale wyjaśniłam? Zdarza mi się traktować porażkę studenta jako własną. Zastanawiam się wtedy co mogę zrobić lepiej w przyszłości. Ale też zdaję sobie sprawę, że te „nieszczęsne” dwóje mimo wszystko będą się pojawiać.
11. Oj, to jest ból… Powszechnie uważa się, że niepowodzenia ucznia sprawiają nauczycielowi radość. Osobiście jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem. Rozmawiałyśmy już o cechach, które są potrzebne w tym zawodzie, a kto nie powinien zostać nauczycielem/wykładowcą?
Ktoś, kto nie potrafi dzielić się wiedzą i uważa, że jak raz się czegoś nauczył, to to wystarczy na całe życie. Wiedza wykładowcy musi być nieustannie aktualizowana, zwłaszcza w naukach ścisłych i nowych technologiach. Tu wszystko szybko się zmienia, a wykładowca powinien za tym nadążać.
12. Jacy nauczyciele/wykładowcy wzbudzają wg Ciebie zaufanie?
Tacy, którzy są spójni, wiarygodni, a przede wszystkim prawdziwi. Nikogo nie udają i mają podejście do studentów.
PS Ja zawsze lubiłam tych z poczuciem humoru
13. Poczucie humoru – ważna rzecz, zwłaszcza w momencie, gdy się przekracza próg pokoju nauczycielskiego Jak sobie radzić z negatywizmem, który niestety często tutaj gości?
Najważniejsze to nie dać się wciągnąć w dyskusję. Każdemu zdarza się ponarzekać. Każdy może mieć gorszy dzień, ale jeśli to się zdarza nagminnie, nie warto w takich rozmowach uczestniczyć. W sumie są dwie metody: albo nie słucham i wychodzę, albo przedstawiam pozytywne strony.
14. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że nauczyciel jest sprzedawcą?
Oczywiście! Zawsze najpierw kupujesz osobę, a dopiero później to, co ma do zaoferowania. W przypadku wykładowcy będzie to wiedza, doświadczenie, pasja. Jeżeli wykładowca nie potrafi w ciekawy i angażujący sposób przekazywać wiedzy, to student zwyczajnie tego nie kupuje. Po 10–15 min myślami będzie już zupełnie gdzie indziej, a na kolejny wykład już na pewno nie przyjdzie (no chyba, że sprawdzasz obecność ). Jeśli między wykładowcą, a studentami nie ma chemii – do sprzedaży nie dojdzie.
15. Czy masz kogoś, na kim się wzorujesz, kogoś, kto jest dla Ciebie inspiracją?
Każdy człowiek jest dla mnie inspiracją, ale nie każdy jest wzorem. Wzorem jest ten, który jest konsekwentny i prawdziwy. Imponują mi ludzie, którzy myślą nieszablonowo, są kreatywni i odważni. Ci, którzy ryzykują, ale jednocześnie z godnością ponoszą konsekwencje błędnych decyzji. Cenię osoby, które mają piękne wartości, są inteligentne i chcą pomagać, tym którzy tej pomocy potrzebują. Mam ogromne szczęście, że wielu takich ludzi spotykam na swojej drodze.
PING PONG:
Dzień zaczynam od… uśmiechu, planowania tego co mam dziś do zrobienia i czegoś ciepłego do picia.
Nie wyobrażam sobie mojej pracy bez… 1) dydaktyki 2) ciągłego rozwoju.
Kiedy sprawdzam prace studentów to… jestem dumna, bo moja praca przynosi efekty.
Gdy brakuje mi pomysłów na ciekawy wykład/ćwiczenia to… szukam inspiracji, robię research, daję sobie czas – rozwiązanie/pomysł przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie
Wykładowca to… nie zawód, to misja.
Gdybym mogła zmienić zawód… nie zmieniłabym lub zostałabym dziennikarką, ewentualnie projektantką mody lub dekoratorką wnętrz.
Cel czy droga? Droga.
Książka, którą zawsze polecam moim studentom to… polecam głównie literaturę przedmiotu.
Moja ulubiona książka… uwielbiam czytać, dlatego nie jestem w stanie wskazać jednej. Dla rozwoju – psychologia i nowe technologie. Dla relaksu – kryminały. Z lat szkolnych: Lalka, Zbrodnia i kara, Ania z Zielonego Wzgórza.
Najbliższy cel zawodowy… Rozwinąć mój portal – Lean Studying. I zrobić podyplomówkę na SWPS
Sukces to… robić to co lubisz, tam gdzie chcesz, z ludźmi których cenisz, szanujesz i kochasz!
Niezawodny sposób na dobry dzień… uśmiecham się, dziękuję za nowy dzień i moich bliskich.
Aniu, bardzo się cieszę, że Cię spotkałam! Cieszę się, że mogłam z Tobą porozmawiać i poznać Cię bliżej. Jestem pod wrażeniem Twoich planów, szczególnie tej podyplomówki na SWPS! Troszkę poznałam klimat tej uczelni przez cykl wywiadów Andrzeja Tucholskiego „Można” i aż Ci zazdroszczę
Dziękuję Ci także za Twój udział w projekcie Inspirownik Nauczyciela. To dla nas zaszczyt, że mamy takiego eksperta