Kochani, przede wszystkim jest mi bardzo niezręcznie występować tutaj w roli „eksperta”. Nie czuję się nim. Jestem zwyczajną nauczycielką, która po prostu kocha swoją pracę. Myślę, że niejeden z Was, mógłby znacznie szerzej i rzetelniej odpowiedzieć na zadane pytania. Ale jak się powiedziało „a”, trzeba powiedzieć „b”. A ponieważ pytań było niewiele, miejmy nadzieję, że pójdzie to sprawnie
1. Jak sprawić, by niechętny uczeń przeczytał lekturę, zwłaszcza, gdy książka to cegła, a jej zawartość niekoniecznie interesująca?
fot. link
To bolączka każdego polonisty. Niestety w każdym zespole klasowym znajdą się Ci, których słowo pisane nie porywa Dobrze jest zdać sobie z tego sprawę i trochę zejść na ziemię, co nie znaczy, że należy się poddać. O nie!!! To jest misja trudna, ale nie niemożliwa! Chodzi mi tylko o to, aby pozbyć się złudzeń, że od razu wszyscy będą chętnie czytać, a przynajmniej zrobią to ze względu na nas. Hmmm, też tak kiedyś myślałam. Ależ się bardzo myliłam!!!
Tutaj wiara nie wystarczy. Trzeba konkretnych działań.
Po pierwsze, należy zadbać o kulturę, o zwyczaj czytania. W pierwszej kolejności radzę walczyć o zamiłowanie do czytania w ogóle. Na miłość do lektur szkolnych przyjdzie czas. Nie wszystko od razu.
Moim niezawodnym sposobem (na każdym etapie edukacyjnym) jest Kącik Miłośników Książek. Praktyka całorocznego czytania według uczniowskich upodobań. Więcej o tej metodzie możesz przeczytać TUTAJ.
Poza tym, czytający nauczyciel, to czytający uczeń. Przykład zawsze idzie z góry. Jeśli uczniowie będą widzieć swojego polonistę zaczytanego (i to nie tylko w lekturach szkolnych!) zawsze znajdzie się ktoś, kto zapyta o to, co czytamy, a może nawet poprosi o pożyczenie tej książki
Jest kilka sposobów na to, aby ucznia zarazić miłością do książek. Jednym z nich jest także zwyczaj codziennego czytania na zajęciach. Należy zacząć od szkoły podstawowej (ciekawa propozycja TUTAJ), ale warto tę praktykę kontynuować do klasy maturalnej. Być może pierwsza myśl, jaka się zrodziła w Twojej głowie brzmi: Codziennie czytać? Nie mam na to czasu! Nie zrealizuję podstawy programowej! Czyżby? Zastanów się nad tym bez emocji, pomyśl, jakie są Twoje priorytety, a przy okazji polecam Ci mój artykuł JAK Z UCZNIA ULEPIĆ CZYTELNIKA.
Dobrym sposobem na zachęcenie do lektury jest także sposób mojej polonistki. Przed przeczytaniem książki organizuje Ona test z lektury (test wyboru oczywiście). W ten sposób uczeń zaznajamia się z pytaniami, które z pewnością w jakiejś mierze się powtórzą, ukierunkowuje swoją lekturę na wyszukiwanie potrzebnych informacji, a poza tym ma frajdę z tego, że bierze udział w tak abstrakcyjnym teście Brzmi może dziwnie, ale metoda działa!
Ciekawym sposobem, ale nie do każdej lektury jest zadawanie pytań, na które uczniowie będą mogli znaleźć odpowiedzi w książce. Np. jak przebiega zawarcie paktu z diabłem? Co to znaczy sprawdzić na czym świat stoi? Czy jest to w ogóle możliwe? Czy można wygrać pojedynek z szatanem? Już wiadomo o jaki tekst chodzi, prawda?
2. Na ostatnim szkoleniu dowiedziałam się, że wypalenie zawodowe dotyka najbardziej zaangażowanych nauczycieli. Czy się zgadzasz?
Tak, niestety to prawda. Wypalają się Ci, którzy płoną. Najsmutniejszy jest jednak fakt, że nadal jest to wstydem. A to naturalna kolej rzeczy. Może przydarzyć się każdemu. I to nie raz. Nie musi, ale może. Można też tego uniknąć, wystarczy wiedzieć jak.
Przyznam, że jest to temat bardzo mi bliski. Dlatego też podjęłam się przygotowania artykułu dotyczącego balansu między życiem zawodowym, a prywatnym. Jego publikacja nastąpi dopiero w lutym, oczywiście na łamach „Inspirownika Nauczyciela”. Tymczasem zapraszam Cię do lektury artykułu pt. WYPALENIE ZAWODOWE TO NIE WSTYD! Ale co zrobić, by się nie spalić?
3. Uczeń dyslektyczny – jak z nim pracować? Jakie poleca Pani opracowania dla nauczycieli młodych stażem, ale ogromnym sercem do pracy? Jakie ma Pani doświadczenia w pracy z takimi uczniami?
To trudny i ważny temat. Przez kilka lat prowadziłam koło dla dyslektyków. Nie zawsze to były moje ulubione zajęcia, nie zawsze chętnie je prowadziłam, nie zawsze przynosiły wymarzone efekty.
Jakiś czas temu zrozumiałam dlaczego tak było. Odkryłam absolutnie cudowną metodę. Postanowiłam stworzyć na jej temat odrębny cykl. Dwa artykuły są już dostępne na moim blogu. Opisałam tę metodę bardzo dokładnie, dołączyłam skany. Zapraszam Cię do lektury: FITNESS DLA MÓZGU, czyli jak wyleczyć dziecko z dysleksji i FITNESS DLA MÓZGU, czyli jak pomnażać potencjał twórczy dzieci i uczniów.
Jeśli chodzi o publikacje, które polecam, zwłaszcza młodym nauczycielom, będzie to ORTOGRAFFITI. Wydawnictwo Operon stworzyło bardzo wygodne i funkcjonalne narzędzie. TUTAJ możesz przeczytać o ich metodzie, zobaczyć jakie mają publikacje, a także znaleźć kursy dla nauczycieli. Ja w zasadzie w 80. procentach bazowałam na ich materiałach. Możesz poprosić dyrektora, aby zakupił taki zestaw do biblioteki szkolnej i kserować potrzebne karty pracy. Każda karta jest opatrzona odpowiedziami zamieszczonymi z tyłu książki, co w znaczny sposób ułatwia przygotowanie do takich zajęć.
Polecam także ortograficzne memory Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego. To świetny wstęp lub przerywnik każdych zajęć, w których uczestniczy kilka osób. Na koło dla dyslektyków rozwiązanie idealne
4. Jakie jest twoje zdanie na temat czytania lektur szkolnych, jak zachęcić uczniów, jak omawiać lektury, jakie „triki” stosować, żeby jednak lektura szkolna nie była złem?
fot. link
Moje osobiste zdanie na temat niektórych lektur szkolnych jest takie, że rozumiem niechęć swoich uczniów I może się to niektórym wydawać niepoprawne i niepedagogiczne, ale czasami im o tym mówię. Przez to, że jestem autentyczna i nie udaję, iż każda powieść Henryka Sienkiewicza mnie porywa, gdy „reklamuję” im jakąś książkę, zwyczajnie mi wierzą.
Jednak znać lektury muszą wszystkie bez dwóch zdań. Podoba się czy się nie podoba. Zatem, co tu robić? Można zaciekawić samym autorem. Przecież każda książka została napisana przez człowieka z krwi i kości, każdy z nich miał jakąś historię, każdy lubił coś jeść, czegoś się bał, coś uwielbiał. Niech więc Ci wielcy i niedostępni staną się po prostu ludzcy. W tym celu niedawno otworzyłam na swoim blogu cykl pt. CZEGO CIEKAWEGO MOGĘ SIĘ DOWIEDZIEĆ Z KSIĄŻEK. Zapraszam Cię do lektury jego dwóch pierwszych części: W świecie skamandrytów i Nowinki na temat Juliana Tuwima.
Generalnie zauważam duży problem z czytelnictwem poezji. Polecam Ci kilka sprawdzonych sposobów, o których dowiedziałam się na kursie Pani Marii Kulesz – doradcy metodycznego języka polskiego. JAK PRZEKONAĆ UCZNIÓW DO CZYTANIA POEZJI?
O korzyściach płynących z czytania wiemy wszyscy. Jednak co się dzieje, gdy nie czytamy? Proponuję zaznajomić uczniów z artykułem UŻYWAJ MÓZGU, ALBO GO STRACISZ! Dlaczego warto czytać?
A dla tych najbardziej opornych, którzy nadal zdecydowanie wolą telewizor, proponuję artykuł połączony z recenzją głośnej książki Piotra Szumlewicza JAK UZYSKAĆ EFEKT WYPRANEGO MÓZGU? WŁĄCZ TV!
Dobrze jest też co jakiś czas urządzać inscenizacje z fragmentów danych lektur. Bardzo wdzięcznym materiałem są oczywiście „Dziady”. Wyciemniona sala, krzesła w okrąg, zapalone świece, muzyka z filmu Tadeusza Konwickiego „Lawa” w tle, na środku wybrani uczniowie recytują lub odczytują swoje role – to zawsze działa
Sposobów jest oczywiście mnóstwo. Co tydzień staram się na moim blogu wrzucać coś nowego. Jak nie konkretna metodę, to recenzję książki. Zapraszam Cię zatem do zakładki Inspiracje dla promocji czytelnictwa.
Dziękuję za to, że padły tak ważne pytania. Mam nadzieję, że chociaż w jakimś procencie mogłam pomóc