wink

CZEGO CIEKAWEGO MOGĘ SIĘ DOWIEDZIEĆ Z KSIĄŻEK? SERIA PEREŁEK DLA LICEALISTÓW I NIE TYLKO (cz.3.) Skandalista Witkacy

fot. link


„Ale pecha mam – pisał Stanisław Ignacy Witkiewicz do żony. – Wczoraj kiedy robiłem pipi w lesie i zapatrzyłem się na krajobraz, bąk koński uciął mnie w kutasa. Spuchło to jak balon i myślałem, że odpadnie. Ale jodyna i Staroniewicz uratowali to cenne utensylium dla dobra przyszłych pokoleń. Dziś jest tylko czerwone, ale może jeszcze odpadnie. Jak odpadnie, to Ci przyślę w formalinie.”

Ten fragment listu z lipca 1926 roku lepiej oddaje osobowość Witkacego niż dziesiątki naukowych opracowań. Malarza, pisarza, filozofa, a przede wszystkim człowieka o nieprawdopodobnej osobowości. Przez jednych uważanego za geniusza, przez innych za wariata i nieudanego syna wielkiego ojca.

Tak właśnie rozpoczyna się piąty rozdział „Życia prywatnego elit artystycznych drugiej Rzeczypospolitej” Sławomira Kopera. Długo zastanawiałam się nad tym, czy go zacytować. Jednak żadne moje słowa nie ujęłyby lepiej skandalicznego wymiaru osobowości Stanisława Ignacego Witkiewicza. On sam zrobił to najlepiej. Mam nadzieję, że nie poczułeś się urażony wink

„Szewcy” to lektura trudna i wymagająca. Z doświadczenia wiem, że niewielu uczniów potrafi się z nią zmierzyć. Myślę, że przywołanie wybranych faktów z życia autora przyczyni się do wyższego wskaźnika czytelnictwa.

W zasadzie fragment tego listu jest tak wymowny, że jest to wystarczający argument potwierdzający fakt, że Witkacy jest jednym z największych aferzystów swojej epoki. Pozwolę sobie jednak przytoczyć jeszcze kilka innych ciekawostek wink


EDUKACJA DOMOWA

Jego ojciec był przeciwnikiem zinstytucjonalizowanej edukacji (uważał, że „każdy system szkolny zabija indywidualność” i Staś pobierał naukę w domu. Ojciec uczył go plastyki, mama muzyki, a guwernantka przedmiotów ogólnych. W nauki przyrodnicze chłopca wprowadzał kustosz Muzeum Zakopiańskiego – Walery Staszel. Z kolei pasję teatralną wpił młodemu Witkiewiczowi Mieczysław Limanowski. Ostatecznie, ku niezadowoleniu swojego ojca, ukończył krakowską Akademię Sztuk Pięknych.


DEMONICZNY PRZYJACIEL

Podczas studiów zaprzyjaźnił się z Bronisławem Malinowskim (przyszłym słynnym antropologiem). Przez pewien czas nawet razem mieszkali. Była to jednak dziwna przyjaźń. Malinowski interesował się kobietami, z którymi był Witkacy, co przyjacielowi sprawiało perwersyjną radość. Tak było w przypadku Ireny Solskiej.

Oboje lubowali się w alkoholu i narkotykach, co prawdopodobnie stało się przyczyną ich rozstania. Bowiem podobno po jednej z takich „imprez” doszło do tego, że (…) Malinowski wykorzystał seksualnie Witkacego, czego ten nie mógł mu darować. Wydaje się, że w Pożegnaniu jesieni Witkacy pozostawił literacki ślad po tym przeżyciu.


ROMANS Z AKTORKĄ

W 1909 roku Witkacy nawiązał romans z Ireną Solską, jedną z najsłynniejszych polskich aktorek. Starsza o siedem lat od Stanisława nie była klasyczną pięknością, ale miała wspaniałe rude włosy, zielone oczy i fascynowała „sylwetką, ruchami, sposobem poruszania się, zmysłowym, niskim głosem”.

fot. link


Jego ojciec był temu całkowicie przeciwny, jednak Stanisław się tym nie przejmował. Jak się z czasem okazało, ze strony starego Witkiewicza była to czysta hipokryzja, ponieważ sam także się zaplątał w romans.

Związek Witkacego z Solską był bardzo burzliwy. Jego (…) literackim odbiciem była powieść Stanisława „622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta”. Solska została ukazana jako demoniczna śpiewaczka operowa Akne Montecalfi, osoba, której zupełnie nie zależało na miłości Bunga (Witkacego). A jak było naprawdę? Zapewne gdyby Solska traktowała Witkacego tak jak Akne Bunga, to romans nie trwałby tak długo. Ale z drugiej strony bohaterce powieści zależało wyłącznie na przeżyciach erotycznych, a te Witkacy zawsze cenił wysoko.


NARZECZONA

W 1913 roku Witkacy zaręczył się z Jadwigą Janczewską – „miłą, ładną, młodą, utalentowaną plastycznie”. Dziewczyna była córką adwokata z Kresów. Witkacego poznała w Zakopanem, gdzie leczyła się na gruźlicę.

fot. link


Była osobą egzaltowaną, zapatrzoną w młodopolskie wzory, przewrażliwioną i zagubioną w otaczającej ją rzeczywistości. Chyba też do końca nie rozumiała swojego narzeczonego. Kuzynka Stanisława wspominała, że Jadwiga „wpadła w świat sobie nieznany, niesamowity” i „nie wytrzymywała dziwności otoczenia”.

Pomiędzy narzeczonymi dochodziło do kłótni, które Jadwiga źle znosiła. A Witkacy coraz lepiej czuł się w roli demonicznego narzeczonego, wymagającego całkowitego podporządkowania.

Niebawem pod Giewontem pojawił się Karol Szymanowski i przystojny kompozytor spodobał się Jadwidze. Nie uszło to uwadze zazdrosnego Witkacego, co wywołało kolejne kłótnie. Po jednej z nich Witkiewicz wyszedł bez słowa w góry i nie powracał przez kilka dni. Jadwiga nie wytrzymała napięcia, 21 lutego 1914 roku „pojechała do Kościeliska i tam zastrzeliła się pod skałą Pisaną, położywszy przy sobie kwiaty, które przywiozła…”.

Plotkowano, że Jadwiga pozostawiła kartkę, że odbiera sobie życie z powodu Szymanowskiego, co kosztowało kompozytora rozstrój nerwowy. Szymanowski zresztą natychmiast opuścił Zakopane i nie pokazał się tam przez następne osiem lat.


PLANY SAMOBÓJCZE

Mimo tego jak bardzo demoniczną postacią był Witkacy, śmierć Jadwigi ogromnie nim wstrząsnęła. Do tego stopnia, że popadł w depresję i sam zaczął poważnie myśleć o samobójstwie.

Będę miał do Ciebie prośbę – pisał do Bronisława Malinowskiego – i myślę, że właśnie jako mój przyjaciel prawdziwy nie odmówisz mi tego. Chcę mieć cyjanek potasu, dlatego, żeby w każdej chwili być panem swojego życia. Gdybym kończył, to nie chcę strzelać, bo to niepewne i można chybić i być odratowanym. Gdybym to zrobił, to z rozmysłem i na pewno i już wrócić bym nie chciał za każdą cenę. Nie będziesz miał mnie na sumieniu, bo jeśli żyć nie zechcę i nie będę mógł, to i tak potrafię to zrobić.


UCIĄŻLIWY GOŚĆ

Gdy wybuchła I wojna światowa, Witkacy udał się do Petersburga. Zamieszkał u swojego wujostwa, u Bolesława i Anieli Jałowieckich. W tym czasie był też częstym gościem w domu swojej kuzynki – Ady Żukowskiej.

Mąż Ady nie lubił Witkacego. Uważał go za dziwaka, za nieudanego syna wielkiego ojca. Ale tolerował go pod wpływem rodziny, chociaż otwarcie trzeba przyznać, że Stanisław był uciążliwym gościem.

Z impetem wszedł w petersburskie towarzystwo, otoczył się wianuszkiem kobiet – samymi wampami i wydrami. Zaczął też podobno (…) kokainować się, co akurat wchodziło w modę.

Do tego dochodziła też jego zmienność nastrojów. Witkacy potrafił być nieprzyjemny, córki Żukowskich nazywał „idiotkami w kokardach”, czasami nie odzywał się godzinami, po czym bez słowa wychodził.

Żukowska o Witkacym: Plótł głupstwa lub nawet świństwa, a najczęściej godzinami siedział w fotelu i czytał, dumał nie wiadomo o czym. Albo snuł się po pokojach (…) ponury, zmienny w nastrojach, przeraźliwy, a bardzo często przykry, impertynencki nawet.

Żukowski nazywał Witkacego „zmorą”, prosi nawet, aby nie musiał z nim jadać obiadów. Zarzucał Witkacemu brak kultury, zabronił nawet wstępu do swojego gabinetu. Denerwował go do tego stopnia, że gdy rodzice Stanisława prosili go o pomoc w uratowaniu syna, ten udzielił mu pomocy, ale w bardzo specyficzny sposób. Postanowił umieścić Witkacego w elitarnym pułku gwardii, tłumacząc, że uchroni go to przed poborem, a służba w lejbgwardii jest zaszczytem.


ŻONA

Jadwiga Unrug tak wspomina zaręczyny (po trzech dniach znajomości z Witkacym): Staś zaproponował mi spacer i poszliśmy w kierunku Kuźnic; pierwsze słowa które Staś wypowiedział: „Czy pani zechciałaby zostać moją żoną?”, a po mojej przychylnej odpowiedzi dziękował mi najczulej i zaraz zapytał, czy mi bardzo zależy na tym, aby mieć dzieci, bo on wolałby ich nie mieć, z obawy, że nie byłyby udane, jako że oboje do pewnego stopnia jesteśmy degeneraci. Na tę propozycję też się zgodziłam.

fot. link


Jak na ówczesne czasy, nie byli najmłodszą parą – Witkacy miał trzydzieści osiem lat, Jadwiga blisko trzydzieści. Mogła się podobać mężczyznom; wysoka, rudowłosa, o niebanalnej urodzie. Ale Stanisław miał na ten temat swoje zdanie.
Moja narzeczona nie jest ładna – pisał do Malinowskiego – ale bardzo sympatyczna. Nie kocha mnie wcale, a nawet się jej specjalnie nie podobam. Ale mniejsza o to. Nie posiada żadnych dóbr materialnych, ale rozumie co to jest fantastyczność w życiu i poza życiem.

Małżeństwem mieli pozostać do śmierci Stanisława, jednak praktycznie nigdy nie mieszkali razem. Aby „uchronić związek od nienawiści”, on głównie przebywał w Zakopanem, ona mieszkała i pracowała w Warszawie. Byli dziwnym małżeństwem. Witkacy nie był wierny swojej żonie, na co ona dawała przyzwolenie.

Dwa lata po ślubie zaszła w ciążę, ale na żądanie Stanisława dokonała aborcji. Zwyciężyła lojalność wobec męża, czego żałowała przez całe życie. Witkacy natomiast nie ukrywał swojego zadowolenia, tłumacząc, że „w dzisiejszych czasach wychowanie syna jest piekielnym zadaniem”.

Witkacy mąż jednej żony, ale zupełnie jej niewierny, mężczyzna, który nie chce swojego dziecka, demoniczny narzeczony, prawdopodobnie z doświadczeniami homoseksualnymi, ekscentryk, znienawidzony przez swoją rodzinę, alkoholik i narkoman – taki oto obraz nieludzkiego człowieka wyłania się z książki Kopera.

Ten sam Witkacy jednocześnie jest uwielbiany w świecie artystów, doceniany i chwalony. Król zakopiańskiej bohemy. Niepodważalnie jeden z czołowych twórców drugiej Rzeczpospolitej.

                                                                                                                               

* Artykuł został napisany na podstawie książki Sławomira Kopera „Życie prywatne elit artystycznych drugiej Rzeczypospolitej”, skąd też pochodzą wszystkie cytaty.

 

Shopping Cart
Scroll to Top