CZY EDUKACJA FAKTYCZNIE JEST EGALITARNA? Zaproszenie do dyskusji


Kilka dni temu
od wydawnictwa, z którym współpracuję, otrzymałam intrygującą publikację napisaną pod redakcją Jana Świerszcza: „Lekcja równości. Jak prowadzić działania antydyskryminacyjne w szkołach”. Lektura niecodzienna, zmuszająca do refleksji. Jeszcze nie skończyłam jej czytać, w związku z czym nie śmiem recenzować. Chciałabym tylko poruszyć pewien niewygodny temat, który został w niej zasygnalizowany.



Artykuł 70 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej mówi: „Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa.” Oznacza to w praktyce, że każdy nieletni, niezależnie od tego jakiej jest narodowości, czy posiada polskie obywatelstwo, czy zna język polski, jaką ma orientację seksualną, wyznanie, stopień sprawności fizycznej czy inne cechy, ma prawo chodzić do szkoły i państwo powinno dostarczyć mu warunki do edukacji i rozwoju na równi z innymi dziećmi.

Pierwsza moja myśl gdy przeczytałam te słowa: Ale w czym problem? Przecież tak jest!

Ale, jeśli ktoś ma prawo do czegoś, to znaczy, że ma także ku temu stworzone warunki, możliwości. Czy z powszechnym prawem do edukacji faktycznie tak sprawa wygląda?

Czy naszych uczniów traktujemy jak żywe istoty z własną, odrębną historią, z różną przeszłością? Czy bierzemy pod uwagę cały kontekst, w którym przyszło im żyć? A czy jest w ogóle możliwe respektowanie tych wszystkich czynników? Czy skupiając się na efektywnym nauczaniu nie jesteśmy zmuszeni traktować naszych podopiecznych jak kolejne szmaciane kukiełki?


Rodzą się pytania:

1. Czy w praktyce jest możliwe obiektywne traktowanie wszystkich uczniów?

2. Czy jeśli wszystkich uczniów będziemy traktować tą samą miarą, każdemu z nich stworzymy warunki idealne do rozwoju?


Warunkiem realizacji postulatu Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej jest, aby edukacja pozostała egalitarna. Stanie się tak, jeśli wszyscy uczniowie i uczennice będą traktowani adekwatnie do uwarunkowań związanych z ich indywidualnymi cechami, niekiedy powodującymi nierówne możliwości korzystania z nauki – inaczej będziemy mieć do czynienia z sytuacją nierównego dostępu do edukacji i dyskryminacji.

Wniosek: Jeśli temat działań antydyskryminacyjnych w szkołach nie zostanie potraktowany poważnie, doświadczymy powrotu edukacji elitarnej. A może już doświadczamy?

Z jednej strony walczymy o równość, ale nie da się jej uzyskać stosując te same metody i to samo podejście do każdego ucznia. Apelujemy o obiektywizm, ale on w zasadzie opiera się na skrajnym subiektywizmie. W innym przypadku ocena może być niepełna i bardzo krzywdząca.

Im dłużej uczę, tym wyraźniej widzę to, że rozwiązania systemowe w szkolnictwie nie działają. Sprawdzają się tylko czasami, a to zdecydowanie za rzadko.


Jaki jest klucz? Co realnie zapewni naszym uczniom wolność i możliwość rozwoju?

Zapraszam Cię do dyskusji.


ŹRÓDŁO:

Lekcja równości. Jak prowadzić działania antydyskryminacyjne w szkołach, pod red. Jana Świerszcza, KPH, Warszawa 2015.

Shopping Cart
Scroll to Top