smile

MINI RECENZJA DO MAKSI KSIĄŻKI

                                                                                                                        fot. link

 
Teoretycznie zrecenzować, ocenić można wszystko – książkę, film, spektakl, meble, samochód, itd. Praktycznie jestem zdania, że niektórych książek nie da się dobrze zrecenzować, trzeba je po prostu przeczytać. Do takich właśnie należy „Maksimum osiągnięć” Briana Tracy’ego. To pozycja z 1998 roku, więc z pewnością doczekała się już tysiąca recenzji, jednak nadal podtrzymuję tezę, iż wymyka się ona jednoznacznej i precyzyjnej ocenie.
Już sama jej geneza wskazuje, że czytelnik będzie miał do czynienia z gigantem. Tracy wyznaje: Od wczesnej młodości chciałem wiedzieć, dlaczego jedni ludzie osiągają sukcesy łatwiej niż inni. Fascynowała mnie nierówność stanu posiadania, szczęścia i wpływów, jaka mnie otaczała. Coś w środku mówiło mi, że muszą istnieć przyczyny tych wyraźnych różnic. Byłem zdecydowany je poznać. (…) Przez te wszystkie lata, które wiele mnie nauczyły, nie przestałem sobie zadawać tego pytania: „Dlaczego pewnym ludziom sukcesy przychodzą łatwiej niż innym?” Byłem nienasyconym czytelnikiem. Trawiła mnie pasja poznania, zrozumienia. Czytałem wszystko, co pozwalało mi pojąć i uporządkować to, co widziałem wokół siebie. Było to moją obsesją, jak dla Don Kichota walka z wiatrakami. Z jedną jednak wielka różnicą. Mój umysł jest na wskroś praktyczny. Szukałem jednoznacznych wyjaśnień, konkretnych rzeczy, które mógłbym natychmiast zastosować, by uzyskać lepsze wyniki. Nie miałem cierpliwości do abstrakcyjnych teorii i skomplikowanych zasad. Każdą nową koncepcję poddawałem tylko jednej próbie – „Czy to działa?”
 
I faktycznie Tracy skupił się tylko na konkretach. Na każdej stronie książki, znajdziesz same praktyczne rady. Przedstawione są w sposób bardzo czytelny i klarowny, okraszony przykładami z życia autora, jego znajomych lub klientów. Każdy rozdział mógłby stanowić odrębną cząstkę, można więc czytać książkę w dowolny sposób. Polecam jednak wersję od deski do deski, ponieważ kolejne segmenty są ułożone na kształt drabiny, wtajemniczając czytelnika w coraz bardziej zaawansowaną pracę nad sobą samym.
 
No właśnie, PRACA NAD SOBĄ, to chyba kluczowe hasło zamykające przesłanie książki Tracy’ego. Nie znajdziesz w niej magicznych tricków, które w sekundzie odmienią Twoje życie. I to mi się bardzo podoba, że nie ma mydlenia oczu, które zdaje egzamin tylko na krótką chwilę, zazwyczaj tylko na moment, w którym o tym czytasz. Takie rozwiązania nie istnieją. Ale istnieją rzetelne konkretne zasady i prawa (np. prawo wiary, prawo oczekiwania, prawo przyzwyczajenia, prawo praktyki, prawo emocji) rządzące światem, ludzką psychiką i podświadomością. I znowu Cię uspokoję, nie jest to „magia” w stylu New Age, ale nawyki myślowe, które nas gubią albo są naszym ratunkiem. O nawykach pisałam też TUTAJ. Okazuje się, że wszystko jest do wypracowania smile
 
Niemal wszystko, co robisz, jest efektem przyzwyczajenia. (…) Twoje przyzwyczajenia, to główne przeszkody do stania się osobą, którą chcesz być. Twoje utarte sposoby myślenia, odczuwania, mówienia i zachowania, to prawdziwe blokady na drodze od miejsca, w którym jesteś dzisiaj, do miejsca, w którym chcesz się znaleźć. Sprawiają, że „biegniesz w miejscu”. Prawo przyzwyczajenia jest niezwykle ważnym prawem psychiki. Wyjaśnia ono zjawisko strefy komfortu i wszystko to, co jest związane z sukcesem i porażką. (…) Sukces i porażka, szczęście i nieszczęście są w dużym stopniu wynikiem przyzwyczajeń, automatycznych sposobów reagowania na to, co dzieje się wokół. Zmiana zwyczajów, które nie odpowiadają twoim wyższym celom, jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, które przyjdzie ci zrobić, a przy tym jedną z najważniejszych dla jakości twojego życia. Jeśli jednak nie osiągnąłeś dotąd właściwego poziomu doskonałości oznacza to, że jesteś dziś pełen zwyczajów, których musisz się pozbyć, by posunąć się naprzód. Pamiętaj, że złe nawyki bardzo łatwo wykształcić, trudno jednak z nimi żyć. Dobre nawyki trudno wykształcić, ale bardzo ułatwiają życie. Twoim zadaniem jest rozwinięcie dobrych przyzwyczajeń, które będą rządzić twoim życiem.
 
Dużo w tej recenzji cytatów, ale wierz mi, że się bardzo ograniczam! „Maksimum osiągnięć”, to maksimum złotych myśli. Mało tego, że konkretnych, życiowych i niebanalnych porad, to lawina mądrych słów, kształtujących nasze myśli. Bo, jak sam autor podkreśla, MYŚLI SĄ PRZYCZYNAMI, A WARUNKI SKUTKAMI.
 
Tracy podkreśla, że na zmianę jakości życia nie wpływa tylko pozytywne myślenie (które teraz jest eksploatowane na wszystkie możliwe sposoby i wiadomo już, że samo myślenie jest nieskuteczne), ale konkretna praca i rzetelna wiedza. Przez dwadzieścia pięć lat uczenia się poświęciłem ponad dwadzieścia tysięcy godzin. Często zajmowałem się kilkoma zagadnieniami jednocześnie. Niektóre zagadnienia obsesyjnie zajmowały mój umysł przez dwa czy trzy lata. (…) Dokonałem w końcu wielkiego odkrycia. Uświadomiłem sobie, że mogę nauczyć się wszystkiego, co jest potrzebne do osiągnięcia sukcesu w dowolnej dziedzinie, na której mi naprawdę zależało. Wiedza sprawia, że wszystko jest możliwe.
 
Gdy Twoje dziecko albo Twój uczeń zada Ci odwieczne pytanie: „ALE PO CO JA MAM TO CZYTAĆ?”, podaj mu konkretną odpowiedź. Proponuję zacytować kogoś, kto dzięki czytaniu osiągnął spektakularny sukces (dodam, że w szkole miał ogromne problemy, był czarną owcą), mowa oczywiście o Brianie Tracy.
 
Kiedy objąłem kierownicze stanowisko, przeczytałem wszystko, co mogłoby mi pomóc zwiększyć skuteczność osiągania wyników dzięki pracy innych. Wykorzystując doświadczenie i wiedzę, stworzyłem organizację handlową, działającą w sześciu krajach, zatrudniając dziewięćdziesiąt pięć osób. Firma ta przynosi co miesiąc miliony dolarów zysku.
Do książek sięgnąłem ponownie, gdy zdecydowałem się zająć budownictwem. Uzyskałem licencję i przeczytałem na temat budownictwa i zagospodarowania terenu wszystko, co udało mi się znaleźć. Nigdy wcześniej tego nie robiąc, uzyskałem zezwolenie na budowę, sfinansowałem, zbudowałem i sprzedałem centrum handlowe za trzy miliony dolarów. Wszelkie potrzebne informacje zdobyłem czytając książki i zadając pytania innym ludziom, którym powodziło się w tej branży.
 
Jak wspomniałam, Tracy nie miał łatwego dzieciństwa. Porzucił szkolę średnią. Był wytykany w rodzinie i szkole, nazywano go nieudacznikiem. Wspomina: Mówi się, że każdy się na coś przyda, choćby jako zły przykład. Tak było ze mną. To mnie rodzice i nauczyciele pokazywali jako przestrogę. Mówili: „Jak tak dalej pójdzie, skończysz jak Tracy.”
Kiedy miałem szesnaście lat, doznałem olśnienia, które odmieniło całe moje życie. Pewnego dnia uświadomiłem sobie, że jeśli pragnę jakiejś zmiany, to dokonanie zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Jeśli nie podoba mi się, że nikt nie lubi, że jestem nieszczęśliwy i ciągle mam kłopoty, to właśnie ja powinienem coś z tym zrobić. Wtedy poważnie zacząłem iść tą drogą – drogą poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego niektórym ludziom udaje się więcej niż innym?”
 
Życie autora „Makismum osiągnięć” jest najlepszy dowodem na słuszność prawd przedstawionych w książce. Kim dzisiaj jest Brian Tracy? Nie wyobrażam sobie osoby interesującej się rozwojem osobistym, która by o nim nie słyszała. Mieszka w San Diego, w Kalifornii, jest żonaty i ma czworo dzieci. Jest jednym z największych światowych autorytetów w dziedzinie zarządzania i rozwoju zawodowego, twórca bezkonkurencyjnych programów treningowych oraz multimedialnych systemów szkoleniowych z zakresu doskonalenia osobowości, sprzedaży, zarządzania i planowania strategicznego. Jego publikacje i książki przetłumaczone na 17 języków, dostępne są w blisko 40. krajach. Brian Tracy ukończył Uniwersytet Alberta w Kanadzie, gdzie studiował ekonomię i psychologię. Włada czterema językami. Wykładał w ponad 80 krajach. Szkolił zarządy i dyrekcje najlepiej prosperujących firm Ameryki, Europy i Dalekiego Wschodu. Nauczał miliony ludzi. Jego seminaria na temat psychologii sukcesu, wytyczania celów, strategii, zarządzania, samooceny, rozwoju, kreatywności, rozwiązywania problemów i technik uczenia się należą do najbardziej poszukiwanych na świecie.
 
Zainspirował także polskich coachów i mówców, którzy szkolili się u jego boku. Jednym z nich jest Kamila Rowińska, o której już wielokrotnie wspominałam. Recenzję jej najnowszej książki „Zasługujesz na sukces” możesz przeczytać na moim blogu, ZAPRASZAM. A jeśli jesteś ciekawy 26. lekcji dla przedsiębiorczych nauczycieli, zapraszam TUTAJ.
 
Brian Tracy doświadczył biedy i bogactwa, wie co to nieszczęście, ale też wie jak szczęście osiągnąć. Obala mit, że szczęście to tylko uszczęśliwiane innych i że marzenie o własnym szczęściu jest skrajnym egoizmem. Jeśli w ogóle mówiono mi o szczęściu, to tylko jako ubocznym produkcie życia dla szczęścia innych. Wpajano mi, że jeśli osiągnę szczęście, będzie to jedynie wynik przyjemnego dla mnie zbiegu okoliczności. A jeśli nie, to widać tak mi było pisane. Koncepcję uznania osobistego szczęścia za główny cel życia określano jako egoistyczną i samolubną.
Przewrót nastąpił wtedy, gdy uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, zdałem sobie sprawę, że jeśli ja nie zajmę się moim własnym szczęściem, to nikt inny tego także nie zrobi. Gdyby celem mojego życia było tylko uszczęśliwianie innych, pozostawałbym zawsze na łasce uczuć innych, kimkolwiek by byli. Stwierdziłem też, że poświęcanie się uszczęśliwianiu innych jest pasmem nieustannych frustracji i zawodów, ponieważ jest to zadanie po prostu niewykonalne. Po drugie, że nie mogę dać tego, czego sam nie mam. Nie mógłbym dać nikomu szczęścia, żyjąc w zgorzknieniu. Abraham Lincoln powiedział: „Nie możesz pomóc biednym będąc jednym z nich”. Nabrałem przekonania, że nie mogę uszczęśliwić innych, nie uszczęśliwiając najpierw samego siebie.
 
Jednak od razu zaznaczę, że jeśli Tracy proponuje egoizm, to tylko jego zdrowy wymiar. Wielokrotnie podkreśla, że to właśnie związki z innymi ludźmi, określają nasze człowieczeństwo. Szczęście i nieszczęście w życiu w przeważającym stopniu zależą od stosunków z bliźnimi. To właśnie one czynią z nas prawdziwych ludzi. Podstawową cechą prawidłowo funkcjonującego człowieka jest jego zdolność nawiązywania i utrzymywania długotrwałych przyjaźni oraz bliskich stosunków z innymi ludźmi. W sposobie współżyciainnymi i ich stosunkach z tobą wyraża się cała esencja twojej osobowości.
 
O tej książce mogłabym pisać naprawdę bardzo dużo. Ale nie na tym polega recenzja. Moim celem jest zachęcenie Cię do jej przeczytania i polecenia Twoim uczniom. Zatem – jeśli chcesz poznać dwudziestojednodniową dietę pozytywnej postawy psychicznej, chciałbyś się dowiedzieć jak budować w dzieciach samoakceptację, jak zadbać o doskonałość w związkach osobistych, na czym polega empatyczne słuchanie, czym jest psychoskleroza i wiele, wiele innych ciekawych rzeczy, musisz sięgnąć po tę książkę. To obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy chcą się rozwijać i którzy chcą tego rozwoju uczyć innych.
 
Nie możesz zmienić świata, możesz mu jednak dać jednego lepszego człowieka – siebie. Możesz ruszyć do pracy nad sobą, by stać się człowiekiem takiego rodzaju, jaki podziwiasz i szanujesz. Możesz stać się wzorcem i wyznaczać normy innym. Możesz panować nad sobą i nigdy nie okazywać drugiemu człowiekowi negatywnych uczuć. Możesz wymuszać wybieranie drogi miłości zamiast drogi bólu.
Świadomie kontrolując swoje myśli, możesz myśleć o innych w sposób pełny miłości i życzliwości, co da ci spokój ducha i optymizm. Gniew można zniwelować, myśląc z szacunkiem o osobie, która cię skrzywdziła. Zamiast myśleć o bólu i upokorzeniu, powiedz: „Bóg z nim”, a zneutralizujesz złe uczucia, przywrócisz spokój i rozjaśnisz swój umysł. Wykonasz kolejny krok na drodze do ideału wyjątkowego człowieka.
 
Polecam smile

 

* Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki. 

 

Shopping Cart
Scroll to Top