Nie było kryteriów, nie było problemu, przestało istnieć: szybciej, wolniej, lepiej, sprawniej. (…) Nagle poczuł się zupełnie wolny, odkrył, że ów stan może dotyczyć w zasadzie wszystkich sytuacji w życiu, że kryteria mają moc zamykającą, jeśli traktować je jako sztywny wymiar, jeśli uwierzyć ich mocy.*
– A oceny w szkole? – spytała ciocia Renia, niosąc herbatę na tacy.
– Oceny szkolne też! To najgorsze z możliwych kryteriów i całkowicie arbitralne – odpowiedziałem. – W dodatku oceny potrafią najmocniej ograniczyć dzieci w ich rozwoju.
– A jak ty sobie wyobrażasz szkolę bez ocen? – ciocia parsknęła śmiechem. – Co tam szkołę, pracę, studia, świat cały? Ale się ubawiłam. – Przetarła kątem dłoni powiekę z łez radości, które potoczyły się aż na policzek.
– Nie tylko sobie wyobrażam, ale nawet znam takie miejsca, gdzie ocena jest opisowa, gdzie wykonuje się analizę mocnych i słabych stron, szans rozwojowych i ewentualnych ograniczeń przy realizowaniu celów. W dodatku takiej oceny dokonuje sam zainteresowany, a raczej dyskutuje ze swoim mentorem, szefem czy nauczycielem, niż przyjmuje wyrok jako „jedynie słuszny”.*
A jakie są Wasze opinie i doświadczenia z OK? Pracujecie w szkołach, które dają Wam szanse na taką metodę czy stanowczo mówią „nie”? I ważna kwestia, czy w każdym przedziale wiekowym i w każdej sytuacji OK jest dobrym rozwiązaniem?
Czekamy na Wasze opinie
rysnotki:
VITEZSLAVA BARTOSOVA HOFFMANN – Czeszka z częściowo polskimi korzeniami, nauczyciel WF w Szkole Podstawowej nr 82 w Gdańsku, tłumacz języka czeskiego i absolutna miłośniczka sketchnotingu.
* Maciej Bennwicz, Coaching, czyli przebudzacz neuronów, Warszawa 2009.