Cztery dekady temu powstała koncepcja zarządzania czasem zwana work-life balance. Jednak nigdy nie wydawała się ona być bardziej przydatna niż w dzisiejszym zabieganym świecie, gdzie znalezienie równowagi między życiem prywatnym, a zawodowym jest zadaniem niemal graniczącym z cudem. Mój artykuł kieruję jednak głównie do osób, które nazywam Perfekcjonistami i Pasjonatami.
Jesteśmy – ponieważ sama zaliczam się do pasjonatów – ludźmi najbardziej zagrożonymi brakiem tego wspaniałego uczucia jakim jest równowaga. Nie zawsze jest to efektem zbytniego zaangażowania w pracę. Zdarzają się sytuacje odwrotne. Jednak takich, kiedy ktoś za bardzo angażuje się w życie rodzinne kosztem kariery zawodowej, jest zdecydowanie mniej. Obserwacja moich koleżanek i kolegów z pracy oraz klientów sprawia, że skupię się na standardzie – sytuacji, w której jesteśmy pochłonięci życiem szkolnym.
Pisząc perfekcjonista myślę o tych, którzy najkrócej mówiąc niezależnie od rangi zadania jakie przed sobą stawiają, starają się zrobić wszystko idealnie. Którzy dość często wtłaczają się w schemat „ja to zrobię najlepiej” i zaczynają wyręczać otoczenie. Przyzwyczajając tym samym wszystkich, że sobie poradzi. Niestety nawet gdy zadanie jest ukończone i tak z tyłu głowy perfekcjonisty często pozostaje myśl, że mogło być jeszcze lepiej.
Typ P. równie idealny i doskonały stara się być na gruncie prywatnym, dbając o rodzinę czy przyjaciół. Zdarza się, że robi to kosztem własnego zdrowia… Pasjonat poświęca się zadaniu na 100 procent, reszta idzie w odstawkę. Bo przecież ma cel, misję. Czerpie radość z tego, co robi. Tym trudniej jest mu dostrzec, że zaniedbuje resztę swojego świata. Nie rozumie, kiedy otoczenie mówi, że całą energię zużywa na pracę. Twierdzi, że przecież angażuje się w rzeczy, które lubi, a w to nie można inwestować za dużo siebie…
W teorii dwa różne modele zachowania – efekt jednak ten sam. Jesteś dobrym, bardzo dobrym pracownikiem. Nauczycielem, na którym mogą polegać zarówno uczniowie jak i koleżanki i koledzy z pokoju nauczycielskiego. Przygotowując zajęcia nieustannie wprowadzasz jakieś zmiany, żeby zajęcia były jak najlepsze i jak najciekawsze dla ucznia. Przecież twoją misją jest nauczenie, praca z dziećmi i młodzieżą; chcesz im pokazać świat swoimi oczami, zachwycić swoim przedmiotem, a przy okazji jeszcze rozwiązać problemy, z którymi się mierzą. Do tego dołóżmy zajęcia pozalekcyjne, poprawianie sprawdzianów i kartkówek, koła zainteresowań, bo przecież chcemy rozwinąć w naszych uczniach pasje i jeszcze zadania wychowawcy klasy. Do tego ogromny procent nauczycieli stara się to zrobić klejąc etat, pracując w kilku placówkach jednocześnie i nagle zaczyna brakować dnia.
Czas na pracę zaczynamy podkradać z naszego czasu dla siebie, czasu na odpoczynek, czasu dla bliskich. Jeżeli wtedy natychmiast nie zareagujemy, nie wprowadzimy innego sposobu organizacji pracy, a czasu na odpoczynek nie uznamy jako konieczność, katastrofa gwarantowana. Pracę zawodową będziemy wykonywać kosztem życia prywatnego, ewentualnie kosztem własnego dobrostanu, czego skutkiem będzie nieustanne zmęczenie oraz obniżona odporność zarówno fizyczna jak i psychiczna. Stąd już tylko krok do wypalenia zawodowego.
Na szczęście bycie perfekcjonistą lub pasjonatem nie skazuje nas na brak równowagi między pracą, a życiem prywatnym. I mogę to potwierdzić z własnego doświadczenia oraz sukcesów moich klientów. Oto kilka sposobów na znalezienie własnej równowagi między życiem prywatnym i zawodowym. Chociaż tu raczej powinnam napisać na „wypracowanie równowagi” bo to będzie proces.
Wyrób w sobie nawyk autokontroli. Wyznacz konkretne godziny, które przeznaczasz na pracę i trzymaj się tego.
Znajdź odskocznię. Dla mnie jest to hatha joga, do której gorąco zachęcam, ale może to być spacer, jazda na rowerze, dobra książka przeczytana pod kocem – nie w biegu!, czy spotkanie z przyjaciółmi, których do tej pory nieustannie przepraszałaś/przepraszałeś za brak dostępności właśnie ze względu na pracę.
Jeżeli starasz się przywrócić już utraconą równowagę, dobrą metodą jest zapoznanie się z metodą „mind fulness”, która pozwala uspokoić pędzące w głowie myśli” „co mogłabym/mógłbym zrobić lepiej” i „co jeszcze mam do zrobienia”.
Postaw sobie wyraźną granicę. Chociażby taką, że nie będziesz pracować do 4. w nocy, bo twój organizm potrzebuje snu, a ty na ten sen zasługujesz. Zaznaczam, że odbieranie po pewnej porze służbowych maili, to też jest praca! Ten problem zauważyli już Francuzi, którzy zagwarantowali prawo pracowników do nieodpowiadania na służbowe maile i telefony oczywiście poza godzinami pracy.
Ustal zasady. Ja na przykład jako pedagog, czyli „pomocowiec”, wprowadziłam żelazną zasadę w pracy z moimi uczniami i rodzicami uczniów w kryzysie (wymagającymi szczególnego kontaktu i wsparcia), że nawet jeżeli sprawa jest bardzo nagląca, zastrzegam, że odpowiedzi na wiadomość w dzienniku elektronicznym udzielę do 48. godzin, a nie natychmiast. Ku mojemu zaskoczeniu zarówno uczniowie jak i rodzice bardzo dobrze reagują na taki komunikat.
Słuchaj najbliższego otoczenia, oni często widzą więcej
Agnieszka Stronka-Świergała – pedagog, coach, instruktor jogi. Od 2013 roku life and business coach pracujący głównie z klientami indywidualnymi. Coaching z powodzeniem stosuje również w pracy pedagoga szkolnego, w kontaktach z uczniem i jego rodziną oraz współpracownikami. Od 2004 roku dzieli się swoim doświadczeniem jako praktyk jogi prowadząc zajęcia indywidualne i grupowe.